piątek, 26 grudnia 2014

Sex, Drugs & Rock'N'Roll: Welcome To The Jungle

        Perry głosi:
No, dziś nieco krócej, ale serio nie mam zbytnio czasu się z tym bawić.
Dzięki za komentarze.
Witam mojego wiernego czytelnika - Faith!
Jednak rozdział z dedykacją dla Lili.
I tradycyjnie - nie ruszym bez opinii, chuje!




2. Welcome To The Jungle

 - Hej, młoda, wszystko okej?

Pytanie dochodziło z bliska, więc Debbie powoli otworzyła oczy. Głowa nieźle ją bolała, a dookoła panowała ciemność. Głośno przełknęła ślinę i odchrząknęła. Czyżby kolejna z nocnych libacji? Ktoś usiadł obok, a dziewczyna dostrzegła kątem oka zarys kogoś, kto miał rude włosy. Przecież nie znam żadnych rudzielców!, pomyślała, ale zaraz przypomniała sobie, że nie jest już w Cleveland i nie ma pięciu lat tylko siedemnaście. Przyjechała też do brata do Hollywood. Skrzywiła się z niesmakiem, domyślając się, kto jest jej towarzyszem. Była potwornie słaba, ale i tak delikatnie uniosła głowę, próbując wstać.

- A... Axl... - mruknęła cicho. - Co tu się do chuja dzieje? - wycharczała, ignorując potworny ból głowy. 

- Zasnęłaś na samochodzie, a chciałem jechać z tą... No, chyba się nazywa Brenda do Hellhouse, ale jak leżałaś na dachu to twoim zdaniem, co miałem zrobić? Wciągnąłem cię do środka i przywlekłem tutaj - rzucił bez wyrazu, pomagając jej wstać. Oparł ją twardo o coś co przypominało szafę, po czym odwrócił się na pięcie. Przed tym jak wyszedł z pokoju, Debbie rzuciła jeszcze w jego stronę:

- A gdzie jest reszta?

- W Roxy, a gdzie niby mają być? - burknął jakby zadawała banalnie proste pytanie i zniknął na piętrze.

***

- Żyrafo pierdolona! Oddaj mi fajki!

Pomimo głośno puszczonego Lick It Up wrzask Stevena słychać było chyba w całym Hollywood. Widać wyraźnie się wkurwił. Duff tymczasem stał z wysoko uniesioną ręką, w której trzymał czerwone Mallboro, a Popcorn śmiesznie podskakiwał, usiłując złapać przynajmniej rożek opakowania fajek, by je wyrwać. Skakał na marne. Biedak się tylko zmęczył. Duff wyraźnie rozbawiony sytuacją, zaczął biegać z fajkami w ręku po całym barze. Oczywiście Steven ruszył za nim. Slash siedział przy stole razem z zaćpanym Izzy'm i obserwował dwójkę tlenionych blondynów z miną cierpiętnika.

- Życie to bagno - mruknął nagle ni z tego ni z owego Izzy. Slash obrzucił go długim spojrzeniem. Czarny miewał filozoficzne ekstazy, ale zawsze po jakimś specjalnym towarze.

- Kurwa, stary co ty ćpałeś?

- Głupie pytanie, jak to co? Mieszanka wybuchowa/ W żyłę brałem w kiblu. Chcesz?

- Nie, dzięki, ja i Jackie - odpowiedział Slash, przytulając do siebie butelkę Jacka Daniel'sa. - Jesteśmy szczęśliwi bez wspomagaczy.

- Chuj prawda. Nikt nie jest szczęśliwy bez wspomagaczy.

- No tu to się jednak kolego mylisz, my jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi! - mówił czarny, całując butelkę.- No chyba,  że masz hel, to nie odmówię - dodał, szczerząc się jak idiota.

- Slash! Debilu! Zdradzasz mnie! Też chcę trochę hery! Zostaw coś dla mnie! - zaczął drzeć się Steve, nadal biegając za Duffem.

- Steve, kochanie! Przepraszam! Chodź tu, dostaniesz buziaka na przeprosiny! - Slash wstał i zaczął tym razem biegać za resztą. Duff z fajkami, Steven za Duffem, Slash za Stevenem. Po chwili Popcorn razem ze Slashem zrezygnowali. Doścignięcie tego dryblasa graniczyło praktycznie z cudem. Nie mówiąc już o wyrwaniu mu fajek. Usiedli zdyszani przy stole. Slash obok Izza, dla którego najwyraźniej impreza już się skończyła, Steven z Duffem zajęli miejsca po drugiej stronie.

- Ej, chłopaki, gdzie jest Deb i Axl? - zapytał lekko zmieszany Saul po chwili ciszy, które zdarzały się im bardzo rzadko. Musiał dosłownie krzyczeć, bo łomot zagłuszał każde słowo.

- Axl poszedł zapalić, a Deb poszła na dwór. Chyba... No taaak, szła dokładnie w tamtym kierunku. - Po tych słowach Izzy gwałtownie wytrzeźwiał.

- Jak to kurwa wyszła?! Jak, kurwa jak, jak, jak, jak, jak, jak?! - Steven wydawał się kompletnie nie pamiętać chwili, gdy jego siostra po prostu odeszła od stolika i nie wróciła.  

- No tak... Smithi dali jej drinka... I zaprosili do siebie... Ale przecież tam nie szla. 

- Drinka? Co? No, pięknie..

- Stary, co jest ?! - odezwał się wyraźnie zainteresowany obecną sytuacją Duff.

- Dzisiaj sprzedałem Perry'emu tabletki. No wiesz... Wiesz, na co - mruknął niewyraźnie Izzy. 

Steven wstał gwałtownie i najwyraźniej próbował się opanować.

- Co ty do cholery pierdolisz? Tabletki? Przecież widziałem, że ona tego drinka piła! No, piła kurwa! - wybuchnął.

- Nie, nie pila - odezwał się Duff spokojnie. - Tu masz tę szklankę. Slash ją opróżnił. A ty co? Masz syndrom tatuśka czy co?

Steven zgromił go wzrokiem i już chciał coś powiedzieć, gdy do dyskusji włączył się Slash:

- Stary, spokojnie, nic jej nie będzie. Wiesz dobrze, że masz cholernie silną siostrę, ma mocną głowę, nie da się cwelom. Uspokój się. - Tymi słowami Slash doprowadził do rozluźnienia atmosfery. Nie chciał myśleć, że wypił coś w czym pływała tabletka gwałtu. Duff patrzył na niego z jednoznaczną miną, a Mulat czuł jak kurczy się sam w sobie. Kurwa, ale przypał! 

- Tak... Nic jej nie będzie. Na pewno. Ona... Da sobie radę. Jestem pewien - mruczał pod nosem Adler bardziej do siebie niż do chłopaków. Zaczął głęboko i gwałtownie oddychać.

- Stwierdzam, że czas wrócić do domu. Steven nie może być w takim stanie. Młoda głupia nie jest, dotrze sama, da sobie radę. Zarządzam powrót! - zawyrokował Duff, uderzając pięścią w stół.

Wszyscy wstali, w tym Slash asekurował Izzy'ego. Wszyscy chwiejąc się i ledwo łapiąc równowagę, wyszli z baru i ruszyli w stronę Hellhouse. Po niecałych dwóch krokach można było zobaczyć jak Duff robi zajebiste pierdut na ziemię. Chłopaki i tak, zamiast pomóc, zaczęli się tylko śmiać. A biedna żyrafa musiała pomóc sobie sama i po ośmiu nieudanych próbach powstania w końcu dopiął swego i znów ruszyli w stronę domu.


8 komentarzy:

  1. Kurwa!! Perry! Dlaczego ja się dowiaduje o wszystkim na końcu? Że masz nowy blog? No ja się pytam! Dlaczego!? Jestem zbulwersowana! Wpieprzam bombonierkę i naprawdę jestem wkurwiona!!
    Dobra.
    Ja pierdole..... Dlaczego właśnie mojego Joe wstawiłaś jako złego? Dlaczego nie Steve wszyscy wiemy jaki on jest! Ale Joe?! Moje bóstwo jakby mógł takie coś zrobić? No nie! Znów się zbulwersowałam...
    Ale Axluś był kochany odprowadził ją do domu grzecznie. No to jest dobry człowiek!
    Czyżby Slashowi spodobała się Deb? I przy okazji Duffowi też? Tak wiem mam nowe teorie spiskowe :D
    Ale wstyd Slash. Wstyd. Wypić napój z tabletką gwałtu. Hahha.... No ten człowiek to ma jednak pecha.
    Ale już myślałam, że Adlerek się zesra z tej opiekuńczość. Dba. On naprawdę o kogoś dba. Dobry kandydat na męża :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva! Serio wysyłam Ci te maile! Dawaj kontakt! Bo już zwątpiłam w to, że mam właściwy. Nowy blog? On jest stary tylko notki odświeżam xD

      Ale jak Joe... Toć to nie Joe. Joe nie jest basistą przecie! Izzy tylko mu sprzedał tabsy noo. Da-a! Steven to mój ojciec, więc cicho!

      Dziwnie mi się czyta słowo 'Axluś'... Nieważne. Teorie spiskowe naprawdę zaczynają się od 1 rozdziału już :O

      Adler mąż. Perry approves

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nieważne. Gościu, sprawdź kurwa w spamie! Mam tego maila i na niego wysyłam powiadomienia!

      Usuń
  2. Rozdział super ! Nie moge się doczekać kolejnego :D
    /lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lili. Zmotywuj mnie do pracy i wpierdol następnym razem coś jeszcze do komentarza xD

      Usuń
  3. ,,Wiktoria będzie prędzej od Ciebie na emeryturze".
    Ja nie mam pojęcia o co chodzi mojemu tacie, nie wiem o czym tak dokładnie gada z moją siostrą, ale po tekście, który usłyszałam mogę się domyślać, że Weronika zaciesza, bo jest młodsza. Ale teraz rozdział krótki w chuj, ale kit. Nawet go nie czytałam, bo wszyściutko pamiętałam, droga Perry.
    Komentarz nie będzie długi, bo tym rozdziałem to chyba nawet mnie przebiłaś, bo mój ostatni rozdział był nawet dłuższy! Ale dobra, wybaczę Ci to, bo następne, z tego co pamiętam, dłuższe będą. To mnie w pewnym sensie cieszy. Bardzo cieszy nawet, bo będę mogła napisać Ci tu coś dłuższego! Ale teraz - Niech się o naszą Debbie nie martwią, przecież to kopia boskiej Debbie Harry! Jej się nic nie stanie, najwyżej tym, co będą się do niej przystawiać. W tym przypadku Joe... Czekaj, Perry, Disco Ninja, Boże. XD XD Przypomniało mi się. XD W tym stroju wyglądasz jak (chyba) jakiś pieprzony disco ninja. XD XD Ekhem, ale wracając do tematu - Adler ma tam się nie bać, w końcu Deb jest duża. Nie aż tak, ale duża. Zresztą, Axl z nią jest... Także, nie ma się co martwić. Najwyżej się pozabijają, jeśli Rose będzie miał zły humor. XD
    Wybacz, Perry, za taki krótki komentarz, bo to moja życiowa porażka. ;___; Ale cieszę się, że jestem Twoim wiernym czytelnikiem, ha.
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie o królowej Wiktorii. Long live the queen? xD

      A zauważyłaś, dziecinko, że czytam tego bloga Fallen Angels? Czy jakoś tak... Hm... No, mnie też cieszy, że się znowu odznaczysz w opowiadaniu! Musze wymyślić jakąś nagrodę za Twą wierność >:D Haha pamiętasz disco ninję?! xD Hahahah popierdolone do granic możliwości.

      Faith, dziecko drogie. Ty jesteś zajebista. Wgl witamy w Hell House ;D

      Usuń